Jason Mamoa występuje w niczym nie wyróżniającym się sequelu, który „podchodzi do zwykłych hitów kinowych”

Aquaman i Zaginione Królestwo Plakat

Po dziesięciu latach od premiery “Człowieka ze stali” Zacka Snydera, który zapoczątkował filmowy uniwersum superbohaterów DC, czas na poważne podsumowanie. Ostatnie cztery produkcje – Black Adam, Shazam Gniew bogów, Flash i Blue Beetle – zdecydowanie nie sprostały oczekiwaniom. Dlatego też Warner Bros postanowiło zrestartować kinowe uniwersum DC, a pierwszym krokiem będzie “Superman: Dziedzictwo” w reżyserii Jamesa Gunna w 2025 roku. To symboliczne zakończenie pewnej ery, a jednocześnie szansa na nowy start.

Aquaman i Zaginione Królestwo, oficjalnie ostatni film kontynuacji rozpoczętej w 2013 roku, nie jest jednak totalną klapą. Choć nie wzbudza łez, to również nie jest filmem kompletnie beznadziejnym. Ma swoją kreskówkową podwodną scenerię, która nadaje mu charakterystyczny wygląd, a także dostarcza oczekiwane eksplozje, walki i dowcipy. To solidna rozrywka dla tych, którzy chcą spędzić czas w kinie podczas świąt Bożego Narodzenia, zwłaszcza jeśli mają dzieci.

W pierwszych sekwencjach filmu ujawniają się istotne wątki fabularne: Arthur Curry, półczłowiek wcielony przez Jasona Momoa, odrzuca królewskie obowiązki w Atlantydzie, przekonując się, że życie króla nie jest tak atrakcyjne. Stara się przekonać radę Atlantydy do ujawnienia się ludziom na powierzchni, co przypomina konflikt z filmu Marvela, Czarna Pantera. W międzyczasie zajmuje się wychowywaniem syna, który mieszka z nim na lądzie wraz z ludzkim ojcem, grany przez Temuerę Morrisona.

Mera, żona Artura (Amber Heard), pomimo swojego istnienia, nie wnosi zbyt wiele do fabuły, a większość jej scen została przycięta, co pozostawia ją w roli jedynie obiektywnego widowiska w obcisłym ubraniu. Jednak jej brak nie wpływa znacząco na obawy Artura dotyczące bycia odpowiedzialnym królem i ojcem, które szybko rozpraszają się w chaosie niepowiązanych ze sobą wątków.

Yahya Abdul-Mateen II powraca jako Manta, uzbrojony w Czarny Trójząb, i staje się zagrożeniem dla Artura. Aby go pokonać, Arthur musi połączyć siły z przyrodnim bratem, Ormem (Patrick Wilson), który wcześniej był antagonistą. Jednak ta współpraca prowadzi ich z wzajemnej wrogości do niechętnego szacunku, a nawet miłości, co jest stereotypowym i przewidywalnym elementem filmu.

Mimo że Patrick Wilson musi dostarczyć skomplikowane wykłady na temat starożytnych źródeł władzy, jego postać traci na znaczeniu w chaosie wymuszonych żargonów. Amber Heard, choć pojawia się od czasu do czasu, nie odgrywa kluczowej roli, co z pewnością związane jest z wyciętymi scenami. Jedynym aktorem, który wydaje się dobrze bawić, jest Jason Momoa, jednak nawet jego naturalność i charyzma nie ratują filmu przed brakiem autentyczności. Efekty specjalne i sceny podwodne wyglądają jak fragmenty gry wideo, a brutalny montaż tylko pogłębia chaos.

Aquaman i Zaginione Królestwo cały film nie spełnia oczekiwań wobec kinowego uniwersum superbohaterów. Mimo pewnych zalet, film nie zdołał przekonać widzów, że oglądają coś więcej niż efekty specjalne i płytkie dialogi. Mam nadzieję, że nowy start dla DC przyniesie bardziej przekonujące, oryginalne i emocjonalne produkcje.