Aquaman i Zaginione Królestwo: Podwodna Przygoda z Przesadzonym Niedosytem

Jason Mamoa występuje w niczym nie wyróżniającym się sequelu, który „podchodzi do zwykłych hitów kinowych”

Aquaman i Zaginione Królestwo Plakat

Po dziesięciu latach od premiery “Człowieka ze stali” Zacka Snydera, który zapoczątkował filmowy uniwersum superbohaterów DC, czas na poważne podsumowanie. Ostatnie cztery produkcje – Black Adam, Shazam Gniew bogów, Flash i Blue Beetle – zdecydowanie nie sprostały oczekiwaniom. Dlatego też Warner Bros postanowiło zrestartować kinowe uniwersum DC, a pierwszym krokiem będzie “Superman: Dziedzictwo” w reżyserii Jamesa Gunna w 2025 roku. To symboliczne zakończenie pewnej ery, a jednocześnie szansa na nowy start.

Aquaman i Zaginione Królestwo, oficjalnie ostatni film kontynuacji rozpoczętej w 2013 roku, nie jest jednak totalną klapą. Choć nie wzbudza łez, to również nie jest filmem kompletnie beznadziejnym. Ma swoją kreskówkową podwodną scenerię, która nadaje mu charakterystyczny wygląd, a także dostarcza oczekiwane eksplozje, walki i dowcipy. To solidna rozrywka dla tych, którzy chcą spędzić czas w kinie podczas świąt Bożego Narodzenia, zwłaszcza jeśli mają dzieci.

W pierwszych sekwencjach filmu ujawniają się istotne wątki fabularne: Arthur Curry, półczłowiek wcielony przez Jasona Momoa, odrzuca królewskie obowiązki w Atlantydzie, przekonując się, że życie króla nie jest tak atrakcyjne. Stara się przekonać radę Atlantydy do ujawnienia się ludziom na powierzchni, co przypomina konflikt z filmu Marvela, Czarna Pantera. W międzyczasie zajmuje się wychowywaniem syna, który mieszka z nim na lądzie wraz z ludzkim ojcem, grany przez Temuerę Morrisona.

Mera, żona Artura (Amber Heard), pomimo swojego istnienia, nie wnosi zbyt wiele do fabuły, a większość jej scen została przycięta, co pozostawia ją w roli jedynie obiektywnego widowiska w obcisłym ubraniu. Jednak jej brak nie wpływa znacząco na obawy Artura dotyczące bycia odpowiedzialnym królem i ojcem, które szybko rozpraszają się w chaosie niepowiązanych ze sobą wątków.

Yahya Abdul-Mateen II powraca jako Manta, uzbrojony w Czarny Trójząb, i staje się zagrożeniem dla Artura. Aby go pokonać, Arthur musi połączyć siły z przyrodnim bratem, Ormem (Patrick Wilson), który wcześniej był antagonistą. Jednak ta współpraca prowadzi ich z wzajemnej wrogości do niechętnego szacunku, a nawet miłości, co jest stereotypowym i przewidywalnym elementem filmu.

Mimo że Patrick Wilson musi dostarczyć skomplikowane wykłady na temat starożytnych źródeł władzy, jego postać traci na znaczeniu w chaosie wymuszonych żargonów. Amber Heard, choć pojawia się od czasu do czasu, nie odgrywa kluczowej roli, co z pewnością związane jest z wyciętymi scenami. Jedynym aktorem, który wydaje się dobrze bawić, jest Jason Momoa, jednak nawet jego naturalność i charyzma nie ratują filmu przed brakiem autentyczności. Efekty specjalne i sceny podwodne wyglądają jak fragmenty gry wideo, a brutalny montaż tylko pogłębia chaos.

Aquaman i Zaginione Królestwo cały film nie spełnia oczekiwań wobec kinowego uniwersum superbohaterów. Mimo pewnych zalet, film nie zdołał przekonać widzów, że oglądają coś więcej niż efekty specjalne i płytkie dialogi. Mam nadzieję, że nowy start dla DC przyniesie bardziej przekonujące, oryginalne i emocjonalne produkcje.

Recenzja Terrifier 2: Tak, wymioty podczas oglądania tego filmu mają dużo sensu

Terrifier 2

Od czasów Krzyku Wesa Cravena miłośnicy popkultury uwielbiają mówić o „regułach” podgatunku slasherów, a Terrifier Damiana Leone z 2016 roku jest szczególnie wpisem, który nie przypisuje się żadnemu z nich. Miłośnicy horrorów zidentyfikują ustawienie „ostatniej dziewczyny” i mają pewne oczekiwania wobec nikczemnego i ohydnego Art The Clown (David Howard Thornton), ale ostatecznie kpi z poczucia bezpieczeństwa każdej indywidualnej postaci, a zabójca nigdy nie rozczarowuje, gdy jest dochodzi do szokującego, dewiacyjnego zachowania. Trudno nazwać to merytorycznym samo w sobie (poza śmiałymi i genialnymi efektami specjalnymi), ale reprezentuje także fascynującą ewolucję filmów slasherowych.

Jego kontynuacja, Terrifier 2 , jest zdecydowanie krokiem wstecz w kierunku konwencjonalności. Charakteryzuje się czasem działania prawie dwukrotnie dłuższym niż jego poprzednik i zdecydowanie nie wycofuje się, jeśli chodzi o ekstremalne treści graficzne, ale fabuła jest bardziej standardową odmianą, którą widzieliśmy od lat 70. XX wieku. Wraz z tym rozwojem pojawia się jednak znacznie silniejszy rozwój postaci i bardziej zniuansowana narracja, która nie tylko sprawia, że ​​każda istota ludzka pojawiająca się na ekranie jest mięsem dla młynka, którym jest Art The Clown. To mieszana torba, ale z pewnością zabawna dla osób o odpowiedniej wrażliwości (i silnym żołądku).

Kontynuacja, której akcja toczy się rok po brutalnych zabójstwach na Halloween przedstawionych w Terrifierze, rozpoczyna się, gdy „Klaun z hrabstwa Miles” natychmiast stał się miejską legendą, a to przyprawia artystyczną nastolatkę Siennę (Lauren LaVera) o gęsią skórkę. Jej młodszy brat, Jonathan (Elliott Fullam), jest zafascynowany potwornym seryjnym mordercą i nie tylko ją to niepokoi, ale ma okropny, prawdziwy koszmar, który daje jej miejsce w pierwszym rzędzie podczas rzezi Art The Clown.

Okazuje się, że ta obawa jest uzasadniona, ponieważ bez jej wiedzy staje się głównym celem sadystycznego, nieludzkiego antagonisty, a to oznacza, że ​​​​jest to również sezon otwarty dla jej przyjaciół i rodziny. Ubrana jak odziana w zbroję wojowniczka, zainspirowana rysunkami jej zmarłego ojca, Sienna planuje wyjście na Halloween ze swoimi przyjaciółkami Allie (Casey Hartnett) i Brooke (Kailey Hyman) – ale Art i jego przerażająca mini-ja uznani są za The Little Pale Dziewczyna (Amelie McLain) skutecznie staje im na drodze do spędzenia upiornych wakacji.

 

Czytaj więcej recenzji:

Recenzja Terrifier 2. Masakra w Świętej: Maniacalny klaun powraca w sequelu Slashera

Nowa recenzja filmu Terrifier 2. Masakra w Świętej

Recenzja filmu: Blondynka (2022)

Niestety niepodstawna, ale niesamowicie urocza Blondynka (2022) odkryła, jak rozpalić kłótnię w swoim przemówieniu; niemniej jednak znaczna część analizy jest według wszystkich wstydem bez uzasadnionego powodu. W ten sposób starszy eseista Fabian Garcia, z najwyższą dbałością o szczegóły i szkło wzmacniające, rozumie to, co Blondynka szczerze próbuje powiedzieć, być może z kilkoma uderzeniami po drodze.

blondynka 2022

Druga próba powieści powieści Jocece Carol Oates z 2000 roku filmu ma podkładu Netflix premier o tym samym tytule. Ta ostatnia premiera, która już nie została wyświetlona na pierwszej stronie gazetki, ze względu na rzadką ocenę NC-17, została dodatkowo wzmocniona podkreślona reakcją opinii publicznej na temat tematów informacyjnych na temat kina domowej telewizji. Mimo to ludzie zaangażowani w film, że ich portret Marilyn Monroe jest fikcją, niczym więcej. Czy to możliwe, możliwe, że jest zapożyczona, że ​​znana jest aktorka filmowa naprawdę ma to, że jest na czynie dla danej osoby narracji o Hollywood i czy jest taka sama aktora? Czy jest równie długa, długa droga do tych łótni jest długa błędów niż ktokolwiek by sobie tego częsty? Tak, wszystkie.

„Blondynka” nie ma nic do ukrycia. Aby utworzył swoje, utworzył przed grą, aby, urzeczywistnić, sztucznie utworzyliśmy pomoc na komputerach, czy to za niewykonanie techniki, czy też subtelnych wizualnych metafor. Proporcje obrazu wyginają się i wyginają, palety zmieniają się z technikoloru na monochromatyczny w mgnieniu oka.

Gdy Monroe zamyka się uwięziona w spirali witriolu i wyzysku, nagle ramka wokół jej twarzy zacieśnia się, a proporcje sąsieją, a fotografia w odcieniach szarości na podkreślenie cienie cienie na jej. Długie ujęcie przedstawia wygłodniały teatr oklaskujący ekran przed nimi, centralną scenę Monroe, ramę rozciągniętą tak szeroko, jak to możliwe, w pełnym i wspaniałym kolorze. Przyjazdy są to podstawowe i kolejne następstwa, dobre następstwa, dobre następstwa, jakie następują z drobiazgami tego, co się dzieje.

Pierwszy widocznym dylematem, przed którym Blondynka, jest sam fakt, że tylko tyle sposobów działania, poprzez przekazywanie samodzielnych emocji, staje się emocją, bezsensowania na terytorium, które dotyczy nieuzasadnienia i groteskowe. Remedium na dziesięć problemów scenarzysty i reżysera Andrew Dominika jest rozdęcie filmu ładnych obrazów i najnowocześniejszej kinematografii w celu utrzymania zachowanego wyniku estetyki. Wbrew wszelkim przeciwnościom „Blondynka” pozwala nieco za dobrze udowodnić swój punkt. Aby uzyskać pytanie dotyczące kwestii.

Operator Chayse Irvin pracował później w wielu teledyskach i filmach, w tym filmie Beyonce krótko „Lemoniada” i „Proces” Sampha. moda. Stworzenie świata Blondynka cda wymaga znacznej uwagi, każda scena jest zręcznie tworzona, aby wyglądała mistrz, jak tylko możliwe. Ciągle wykorzystano nową sztuczkę, aby przekazała informację, że włączyłeś, podobnie jak w wysokobudżetowym teledysku.

Zestaw SnorriCam usług do komunikacji niepokoju zaufania w dwóch różnych scenach. Dobrze Jean reprezentacja przedstawia Normę błagającą Monroe, aby „wrócił” tuż przed dramatem zmianą między łkającą twarzą Normy Jeane jest słonecznym usposobieniem Monroe. Zamglony filtr i płytka soczewka są nakładane na Monroe tuż przed jej aborcją, aby wizualnie pokazaną jej nieobecność. Oczywiste ukłony w stronę surrealistycznych tendencji Davida Lyncha do sprytny hołd, ale równie blada imitacja. Film, który wykonuje prosty proces, wytwarza się dla samych wizualizacji, aby przekazywać, co jest mówiąc, mówimy, bardzo mówi mi. Nie jest to rzecz z natury nieznośna, ale raczej moment, który nigdy nie jest na miejscu. Powtarzam, możesz oceniać sam wygląd, „Blondynka” byłaby w swojej własnej własnej lidze, ale niestety tak nie jest.

Konsekwencje dla pozostawienia głębszych koncepcji, które mają inne myśli, które mają inne myśli Kiepski. Pismo zbyt często cierpi na to, że się dzieje nieszczere. Monroe szepcze do swojego wpisu do abortowanego płodu o usuwaniu w usuwaniu, które jest nietypowe nadprzyrodzona. Zwykle są one niezbędne, aby zapewnić, że potrzebne są zapewnienie, aby zapewnić kobietę. Czuje to udowodnienie swojej wartości seksualnej lub intelektualnie swoim wykrzywionym fanom. Widoczny brak subtelności i niuansów w artykułowaniu tych pojęć, co w niektórych przypadkach sprawia wrażenie, jakby Dominik uważał, że publiczność jest zbyt głupia, by zrozumieć, co się dzieje.

Ponadto niewiele się robi, aby uwydatnić nadużycia, o których czerpie kapitalizm. Nie ma katharsis w tej pozornej idée fixe, którą „Blondynka” ma z powodu złego traktowania. Nie, jak stajemy się ofiarą, odpowiadamy, że coś nie jest i możemy wczuć się w to, co się z dzieje, ale nic więcej nie jest powiedziane ani pośredniczone. W prawie trzygodzinnym czasie wiadomości, którą niesiesz, zostań skrócona do kilku zdań, nie mówiąc już może o tysiącu wiadomości, na które słyszysz obraz.

Biorąc to wszystko pod uwagę, czy można powiedzieć, że te wady są postrzegane jako brak szacunku? Cóż, odpowiedź nie jest taka prosta. Marilyn Monroe jest traktowana jako postać, a Norma Jeane słusznie idzie w jej ślady. Jednak większość odkryła, że ​​ta trasa w jakiś sposób zniweczyła osobę, na której jest oparta, chociaż jak na ironię nie różni się niczym od tego, co publiczność już zrobiła Normie Jeane Baker jako osobie. Film podkreśla przede wszystkim fakt, że z Normą Jeane związała się już narracja, czy nam się to podoba, czy nie. Film stara się jeszcze bardziej zamazać tę linię. Dominik twierdzi, że nigdy tak naprawdę nie dowiemy się, kim jest lub była Marilyn Monroe, ani też na to nie zasługujemy. https://vider.online/gdzie-obejrzec/

W przeciwieństwie do różnych tematów filmu, nic istotnego na temat rzeczywistego życia lub kariery Monroe nie jest wyraźnie ujawniane widzowi. „Blondynka” zakłada, że ​​wiesz już o niej wszystko, ale w rzeczywistości dostajemy tylko zdjęcia słynnej gwiazdy, rozpoznawalnych kawałków, z którymi każdy musi się kojarzyć i utożsamiać. Decyduje się na zrekontekstualizowanie tych momentów w nowym świetle, w przeciwieństwie do prawdziwego biografii, która przedstawiałaby je jako ostateczny fakt. Oglądanie gry „Blonde” jest jak oglądanie tych zdjęć Marilyn Monroe, które można zobaczyć na moodboardach lub jadłodajniach w stylu lat 50. i tworzenie wokół nich historii, śledzenie linii, która ostatecznie wpadła w ręce losu. W tym przypadku film znakomicie wykorzystuje te odniesienia, chociaż podobnie jak inne subtelności lub ich brak, nie zawsze trafiają one tak, jak powinny. Nie jest łatwo identyfikować się z kimś na podstawie samej ikonografii. Chociaż, trzeba przyznać Armasowi, sprzedaje wygląd i styl Marilyn Monroe w niesamowitym stopniu, wystarczającym do tego, by te chwile słabości mogły nadal zawiesić twoje niedowierzanie.

Co jest warte, „Blondynka” nie wydaje się przejmować ultrarealistyczną, wiernie odwzorowywaną biografią o zawiłym życiu Marilyn Monroe. Nie wydaje się też być zainteresowany byciem neofeministycznym potępieniem Hollywood i nadużyć, jakich doświadczyły w tym okresie aktorki, i tak naprawdę nie musi. Zamiast tego mamy hiperstylizowany portret psychozy, dramatu gwiazdy Hollywood, która została źle zrozumiana, przywłaszczona i zminimalizowana. Jest znacznie bardziej zadowolony z bycia metaforą samego siebie. Monroe ubolewa, że ​​wszystkie filmy to „cięcie, cięcie, cięcie” i w praktyce zwykle wydaje się, że tak jest w przypadku „Blondynki”.

W większości przypadków ból Monroe jest jak spektakl, co ułatwia interpretację filmu jako wyzyskującego i pozbawionego szacunku. Jednak ta narracja nie może oprzeć się wrażeniu, że wydaje się trochę okrojona i sucha, obok niewątpliwego połysku zastosowanego w tak dużej części filmu.

Podobnie jak David Fincher w swoim filmie „Mank” z 2020 roku, Dominik miał niewykonalne zadanie odtworzenia Hollywood z lat 50. XX wieku we współczesnych czasach. To wyczyn łatwiejszy do powiedzenia niż do zrobienia i został osiągnięty niemal bezbłędnie. Trudno zaprzeczyć, że Armas posiada zdolność do channelowania Monroe. Nie jest kopią, ale zamiast tego oddaje esencję ponadczasowej gwiazdy filmowej i nie możesz oprzeć się wrażeniu, że ponownie oglądasz ją na srebrnym ekranie. Mnóstwo zapierających dech w piersiach ujęć w całym filmie wygląda niemalże jedyne w swoim rodzaju, jeśli nie trochę odurzające. Wydestylowanie tej pracy do potulnego filmu o seksploatacji jest rażąco lekceważące.

„Blondynka” wykracza daleko poza obowiązek, ale udaje mu się przeoczyć kilka swoich znaków, z których każdy ma inne znaczenie. Czy świat kina naprawdę potrzebował tego przedstawienia Marilyn Monroe jako bezradnej ofiary? Czy naprawdę tylko zwiększamy hałas? Niekoniecznie. Podobnie jak Norma Jeane jest uwięziona w „Blonde”, prawdziwa Norma Jeane jest na zawsze ograniczona do zbiorowej pamięci społeczeństwa: szczytowego symbolu seksu złotego wieku Hollywood, znanego z grania „głupej blondynki”, mimo że nigdy nie była jedną z tych rzeczy. W zbyt okrutnym i powszechnym skręcie faktem jest, że nawet prawdziwe życie może być niedokładne.

Ocena : B-
Reżyseria : Andrew Dominik
W rolach głównych : Ana De Armas, Adrien Brody
Data premiery : 16 września 2022

Zdjęcie dzięki uprzejmości Netflix

Recenzja i podsumowanie filmu Halloween

W swojej recenzji ponownego uruchomienia Halloween z 2018 roku napisałem, że zespół stojący za filmem „nie rozumiał, co sprawiło, że pierwszy film stał się arcydziełem”. Nie być tym facetem, ale jeśli zagracone Halloween zabija nie udowodniło mi, że to zdumiewające Halloween Finał z pewnością tak. To, co jest tak dziwaczne w tej naprawdę dziwnej kontynuacji, to to, że łatwo podziwiać jej szerokie wahania w robieniu czegoś innego z bliższą trylogią, ale Green i jego zespół nie mogą wymyślić, jak połączyć swoje niezaprzeczalne ambicje z czymś, co jest spójne. Podobnie jak krytyka notorycznie dzielącego „Halloween 3: Season of the Witch” – a część konstrukcji jest celowo ukłonem w stronę tego odejścia od formuły Michaela Myersa – Halloween Finał jest ledwie filmem „Halloween”. Zamiast bezpośrednio zakończyć to, co zostało ustawione w poprzednim filmie, wprowadza nowego antagonistę i spędza zbyt dużo czasu nad niedopieczoną, młodą historią miłosną, ale musi wrócić do Laurie Strode (Jamie Lee Curtis), nawet jeśli ostateczna rozgrywka została pozbawiona poczucia pilności przez zawiłą drogę, jaką te filmy obrały, aby tam dotrzeć. Nie pomaga też to, że wszyscy wiemy, że tytuł tego filmu to kłamstwo. Gdzieś w przyszłości pojawi się kolejny film „Halloween”, który sprawi, że będzie to jeszcze bardziej dziwna styczna w historii legendy horroru. Chociaż „Halloween Pauses” prawdopodobnie nie brzmi tak ekscytująco.

Zamiast wracać do chaosu po ostatnim filmie, w którym zginęła Karen Nelson z Judy Greer – głupi wybór, który wciąż mnie denerwuje – Halloween Finał otwiera się w 2019 roku z nową postacią o imieniu Corey Cunningham (bezwzględnie zły Rohan Campbell , źle skierowany do nudnego występu). Opiekuje się dzieckiem w Haddonfield, które jest trochę przerażone morderstwami w mieście. Kiedy dzieciak postanawia zrobić kawał Coreyowi, dochodzi do wypadku, w którym mały łobuz nie żyje, zamieniając Coreya w pariasa. Trzy lata później Laurie pracuje nad swoim pamiętnikiem – pozwalając na zbyt wiele narracji o naturze zła i tak dalej – i mieszka ze swoją wnuczką Allyson (Andi Matichak).

Po tym, jak został zastraszony przez serię twardzieli z orkiestry marszowej – co może być pierwszym filmem – Corey zaczyna pękać, odkrywając Michaela Myersa w kanalizacji, gdzie obaj w zasadzie stają się najlepszymi przyjaciółmi, rozpętając przemoc w całym Haddonfield. Wydaje się, że ambitnym pomysłem jest to, że zło tkwi nie tylko w znanych potworach, takich jak Michael Myers, ale może zostać uwolnione u przeciętnej opiekunki do dzieci, której życie zostało zrujnowane przez wypadek. Corey zostaje w zasadzie zarażony złem Myersów, ale Allyson nie widzi jego prawdziwej deprawacji, zakochuje się bardziej w ponurym maniaku, ponieważ, cóż, to film. Powiedzieć, że historia miłosna między Corey i Allyson jest gwarantowana i niewiarygodna, byłoby niedopowiedzeniem. Jest po prostu kiepsko wykonany pod każdym względem. https://cdafilm.online/gatunki/horror/

Szokująca ilość Halloween Finał jest źle wykonana z bardziej niezgrabnym montażem, kadrowaniem i pisaniem niż pozostałe dwa filmy, tak jakby zespół został zatrudniony do zrobienia tego jako wymóg umowny i próbował przejść przez to tak szybko, jak to możliwe. Bardziej prawdopodobne jest to, że Green i jego zespół mieli naprawdę ambitny pomysł na film o naturze zła i o tym, jak gwałtowne samotniki mogą być tworzone przez przerażające społeczeństwa… ale musieli też nakręcić film „Halloween”. To dwie koncepcje, które pchają i przyciągają się do siebie, rozrywają ten film na strzępy. To, co zaczyna obiecujące, staje się głupie, a Green nie potrafi nawet opanować sztuki zabijania dobrej jakości, wysyłając tu niektóre ofiary z niezwykłą monotonią, której można zapomnieć – tylko DJ ma śmierć wartą zapamiętania. I wiemy, że to wszystko prowadzi do Laurie kontra Michael. Jeśli to naprawdę koniec, to jęk, a nie huk.

Recenzja Avatara: film wciąż jest cudem efektów specjalnych, ale tropy są leniwe

Epopeja Jamesa Camerona z 2009 roku powraca do kin, nadajemy jej inny wygląd ze względu na dawne czasy

avatar cały film

Jest to niewiarygodny wyczyn z kilku powodów.

Kiedy Avatar został pierwotnie wydany, trylogia Władca Pierścieni dobiegła końca, ponad połowa serii o Harrym Potterze już wywołała histerię w głównym nurcie, a pierwszy film o Spider-Manie już przyciągnął ogromną publiczność.

Epicki sukces Avatara był niespodzianką, biorąc pod uwagę, że nie miał on wcześniej fanów.

Na pierwszy rzut oka techniczna sprawność filmu i innowacyjne wykorzystanie 3D zrobiły wrażenie na krytykach i wyprzedały się w kinach. Avatar przeniósł wykorzystanie funkcji przechwytywania ruchu twarzy, czego widzowie po raz pierwszy doświadczyli we Władcy Pierścieni , na wyższy poziom, zapowiadając nową generację efektów specjalnych, które na zawsze zmienią sposób robienia filmów.

W przeciwieństwie do pierwszej epopei Camerona, Titanica z 1997 roku, wykorzystanie technologii przez Avatar wciąż wygląda hiperrealistycznie i wydaje się nie z tego świata.

Oglądanie Avatara to kinowe przeżycie. To wizualna uczta kolorów, światła, fantastycznych stworzeń i geografii. To świadectwo niesamowitej wyobraźni i wizji Camerona, ale także tego, co potrafią filmy i jak my możemy ich doświadczyć. Ale fabuła Avatara zasługuje na bardziej zniuansowane dochodzenie.

„Kiedy leżałem tam w szpitalu VA z wielką dziurą wybitą w środku mojego życia, zacząłem mieć te sny, że latam. Byłem wolny” – mówi Jake Sully, żołnierz piechoty morskiej z paraplegią, grany przez Sama Worthingtona, który nadaje ton filmowi, gdy historia otwiera się na rozległe ujęcie tajemniczego, pokrytego mgłą krajobrazu.

Wolność od samego początku stanowi sedno tej historii. Jake czuje się fizycznie uwięziony na wózku inwalidzkim po tym, jak kontuzja sparaliżowała go od pasa w dół. Być może silniejsze jest jego emocjonalne uwięzienie po tym, jak jego brat zginął w napadzie.

Jake postanawia zastąpić swojego brata w rządowym Programie Awatarów na planecie Pandora i zostaje dopasowany do genetycznie zmodyfikowanego ciała swojego rdzennego gatunku humanoidalnego, Na’vi. Kiedy asymiluje się z kulturą Na’vi i zakochuje się w Neytiri, której głosem jest Zoe Saldana, odkrywa złowrogie zamiary wojska, by uciskać Na’vi i niszczyć ich święte miejsce w celu wydobycia unobtanium, cennego związku. https://gdzieobejrzec.info/film/

Fabuła pełna jest motywów ekologicznych, antywojennych, profeministycznych i antykolonialnych. Nie są ukryte, są oczywiste, zmuszają nas do powiązania paraleli z naszą historią i teraźniejszością.

Podróż Jake’a i jego związek z Neytirim nie są źle zaplanowane ani źle napisane — to przewidywalne. Doświadczyliśmy tego już w filmach takich jak Pocahontas, Tańce z wilkami czy Ostatni samuraj, gdzie trop „białego zbawcy” prowadzącego rdzenną ludność do ich wolności jest nadużywany i niedokładny. Wydaje się prawdopodobne, że Cameron wybrał rozpoznawalną narrację i leniwe tropy, aby wprowadzić widzów w nowy, bardzo złożony świat. Oczywiście całkowicie niepotrzebne, jeśli zwrócimy uwagę na to, jak dzieła literackie autorów science fiction i fantasy, takich jak Ursula Le Guin i Sheri S Tepper, bez wysiłku łączą fantastyczne, wyimaginowane światy z wysoce innowacyjnymi fabułami i odrębnymi postaciami.

To powiedziawszy, nadal uważam, że Cameron zasługuje na nasze zaufanie. Był gotów poczekać, aż technologia dogoni jego wizję jako filmowca, więc miejmy nadzieję, że zachowa bardziej wyrafinowaną i żywą fabułę dla sequeli.